Przygody na miarę naszych możliwości. Wisła
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Przygody na miarę naszych możliwości. Wisła
Wisła. Królowa polskich rzek. Znana i nieznana. Niby coś o niej wiem, ale jednak nie wiem prawie nic.
Urodziłem się w mieście nad Wisłą, w nim też mieszkałem ileś tam lat. Studia, pierwsza praca - też w mieście nad Wisłą. I tak do dziś. Mieszkam, pracuję. Nad Wisłą. Zawsze nad Wisłą i zawsze jakoś z dala od niej.
Przekraczałem ją setki czy tysiące razy, jak każdy z nas, po mostach takich czy innych, czasem razy kilka czy kilkanaście każdego dnia. Sporadycznie biwaki nad rzeką, ogniska. Kilka bliżej znanych miejsc, kilka fascynujących, wiele szpetnych. Spacery, przejażdżki rowerem. Nad Wisłą, ale jakoś tak z dala od niej.
Powodzie, wiry, utonięcia. Reportaże w telewizji, zdjęcia w gazetach. Wisła w książkach, w literaturze i w historii, tratwy flisaków i drewniane łodzie spływające ze zbożem do Gdańska, źródło polskich fortun czasów minionych. I te przebłyski pamięci z czasów, gdy na rzece jeszcze pływały barki. Potem już tylko rdzewiały przy Brdyujściu. Aż znikły.
Tyle a tyle kilometrów, dopływy prawo- i lewobrzeżne, niektóre pamiętam ze szkoły, innych już nie, kolejne nawet znam z bliska. Zapora we Włocławku, most w Fordonie i te wszystkie inne mosty. Widziana kątem oka z auta, z okna pociągu, przepływana jachtem - byle to już, byle szybciej, na zatokę, na morze.
Szacowne nabrzeża w Krakowie, warszawskie mosty. Toruń nad Wisłą, która w filmie stać się mogła nawet morzem. Ale przecież jednocześnie brudna ta Wisła, ściek Polski. Osady w zbiorniku we Włocławku. Trzeba uregulować, postawić tamy. Zrobić z tym wreszcie porządek. Z tą Wisłą, niech będzie z niej znowu jakiś pożytek.
Wiele tropów i przebłysków. Zapamiętane fakty, ułomki wspomnień. Ciekawostki. Głupoty. Wisła znana i nieznana. I ja z tą Wisłą, ale jakoś tak z dala od niej.
***
Ze dwa lata temu myśl - trzeba na tę Wisłę, trzeba się z tym zmierzyć. Czasu przecież mniej, odwiedzonych krajów, miejsc dzikich i cywilizowanych, porzuconych i zadbanych, dalekich i bliższych niby przybywa, ale ta Wisła. Poznać, zobaczyć. Bo przecież blisko, moja, twoja, nasza. Albo w sumie niczyja, bo jak można mieć rzekę? A zresztą jej nie mam, nie znam.
Plany duże, bo przecież skoro dał radę starszy człowiek na pontonie z supermarketu, kilku chłopaków na tratwach z beczek... 1000 kilometrów, może jednak z 500, może tak, aby zmieścić się w dwóch tygodniach urlopu, w tygodniu, może choć przedłużony weekend? Nie tym razem.
Godziny spędzone na planowaniu i projektowaniu, liczenie kilometrów i dni, wyposażenia. Może tratwą, może kajakiem. Może sam, może z synem. Inne plany wygrały. A Wisła przecież tak niedaleko.
***
Październik, koniec sezonu. Sobota wieczór. Telefon od przyjaciela - jadę na sup, na Wisłę. Zmiana planów, myślałem, że nie dam rady, ale jednak. Jutro. Ze 30 kilometrów damy radę.
Ja z tobą. Muszę. Pożyczony ponton. Bez wielkich przygotowań. Bez wielkich planów. Tyle, ile się da. Albo mniej, ale chociaż coś. Zobaczyć, poczuć. Poznać, bo przecież znana i nieznana. Wisła.
***
Start w Gniewie, przy dawnej przeprawie promowej. Do Tczewa. Obok Białej Góry, pod mostem knybawskim, pod czujnym okiem wyliczonych stref ostrzału jego bunkrów. Kilka godzin na wodzie, obok piaszczystych łach, w słońcu. Wiry, nurt, prądy wsteczne - jak mam je czytać? Jak tę Wisłę poznać, jej brzegi wysokie i niskie, plaże piaszczyste? Pusto, czasem wędkarze na ostrogach. Cicho. Pięknie. Woda szeroka, zimna.
Tylko 30 kilometrów. Na miarę moich możliwości.
Wisła. Znana i nieznana.
Wrócę.
------------
©PiTT
Urodziłem się w mieście nad Wisłą, w nim też mieszkałem ileś tam lat. Studia, pierwsza praca - też w mieście nad Wisłą. I tak do dziś. Mieszkam, pracuję. Nad Wisłą. Zawsze nad Wisłą i zawsze jakoś z dala od niej.
Przekraczałem ją setki czy tysiące razy, jak każdy z nas, po mostach takich czy innych, czasem razy kilka czy kilkanaście każdego dnia. Sporadycznie biwaki nad rzeką, ogniska. Kilka bliżej znanych miejsc, kilka fascynujących, wiele szpetnych. Spacery, przejażdżki rowerem. Nad Wisłą, ale jakoś tak z dala od niej.
Powodzie, wiry, utonięcia. Reportaże w telewizji, zdjęcia w gazetach. Wisła w książkach, w literaturze i w historii, tratwy flisaków i drewniane łodzie spływające ze zbożem do Gdańska, źródło polskich fortun czasów minionych. I te przebłyski pamięci z czasów, gdy na rzece jeszcze pływały barki. Potem już tylko rdzewiały przy Brdyujściu. Aż znikły.
Tyle a tyle kilometrów, dopływy prawo- i lewobrzeżne, niektóre pamiętam ze szkoły, innych już nie, kolejne nawet znam z bliska. Zapora we Włocławku, most w Fordonie i te wszystkie inne mosty. Widziana kątem oka z auta, z okna pociągu, przepływana jachtem - byle to już, byle szybciej, na zatokę, na morze.
Szacowne nabrzeża w Krakowie, warszawskie mosty. Toruń nad Wisłą, która w filmie stać się mogła nawet morzem. Ale przecież jednocześnie brudna ta Wisła, ściek Polski. Osady w zbiorniku we Włocławku. Trzeba uregulować, postawić tamy. Zrobić z tym wreszcie porządek. Z tą Wisłą, niech będzie z niej znowu jakiś pożytek.
Wiele tropów i przebłysków. Zapamiętane fakty, ułomki wspomnień. Ciekawostki. Głupoty. Wisła znana i nieznana. I ja z tą Wisłą, ale jakoś tak z dala od niej.
***
Ze dwa lata temu myśl - trzeba na tę Wisłę, trzeba się z tym zmierzyć. Czasu przecież mniej, odwiedzonych krajów, miejsc dzikich i cywilizowanych, porzuconych i zadbanych, dalekich i bliższych niby przybywa, ale ta Wisła. Poznać, zobaczyć. Bo przecież blisko, moja, twoja, nasza. Albo w sumie niczyja, bo jak można mieć rzekę? A zresztą jej nie mam, nie znam.
Plany duże, bo przecież skoro dał radę starszy człowiek na pontonie z supermarketu, kilku chłopaków na tratwach z beczek... 1000 kilometrów, może jednak z 500, może tak, aby zmieścić się w dwóch tygodniach urlopu, w tygodniu, może choć przedłużony weekend? Nie tym razem.
Godziny spędzone na planowaniu i projektowaniu, liczenie kilometrów i dni, wyposażenia. Może tratwą, może kajakiem. Może sam, może z synem. Inne plany wygrały. A Wisła przecież tak niedaleko.
***
Październik, koniec sezonu. Sobota wieczór. Telefon od przyjaciela - jadę na sup, na Wisłę. Zmiana planów, myślałem, że nie dam rady, ale jednak. Jutro. Ze 30 kilometrów damy radę.
Ja z tobą. Muszę. Pożyczony ponton. Bez wielkich przygotowań. Bez wielkich planów. Tyle, ile się da. Albo mniej, ale chociaż coś. Zobaczyć, poczuć. Poznać, bo przecież znana i nieznana. Wisła.
***
Start w Gniewie, przy dawnej przeprawie promowej. Do Tczewa. Obok Białej Góry, pod mostem knybawskim, pod czujnym okiem wyliczonych stref ostrzału jego bunkrów. Kilka godzin na wodzie, obok piaszczystych łach, w słońcu. Wiry, nurt, prądy wsteczne - jak mam je czytać? Jak tę Wisłę poznać, jej brzegi wysokie i niskie, plaże piaszczyste? Pusto, czasem wędkarze na ostrogach. Cicho. Pięknie. Woda szeroka, zimna.
Tylko 30 kilometrów. Na miarę moich możliwości.
Wisła. Znana i nieznana.
Wrócę.
------------
©PiTT
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
Pittcie, Twój wpis jest tak doskonały, tak niesamowicie oddaje klimat przygody, o której marzyłeś i którą w pewnym stopniu udało Ci się przeżyć, że przeczytałam go dwa razy.
Od pierwszego słowa do ostatniego.
Trzeba przyznać, że potrafisz budować napięcie.
Piękna przygoda!!! Gratuluję i czekam na więcej Twoich wpisów
Od pierwszego słowa do ostatniego.
Trzeba przyznać, że potrafisz budować napięcie.
Piękna przygoda!!! Gratuluję i czekam na więcej Twoich wpisów
Ostatnio zmieniony 19 paź 2018, 10:18 przez Yvonne, łącznie zmieniany 1 raz.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
GENIALNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Brawo!!!!!!!! Nazwa forum zobowiązuje! Zazdroszczę i podziwiam Cię!
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
I jeszcze dodam, ze warto by pomysleć o wspólnych tego typu eskapadach. Niezależnie od zlotów. W tą stronę musi iść nasze forum, wtedy będzie żyło, wtedy będzie "nowa krew".
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
No i bardzo dobrze. Mi chodzi o takie pewne niestandardowe przedsięwzięcia, tego typu właśnie.Yvonne pisze:Ekipa żeglarska spotyka się przecież dość regularnie i wspólnie mknie na żaglach przygody.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Zlotowicz
- Posty: 2634
- Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
- Podziękował;: 149 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna, ale to musiały być lata 70-te. Obecnie kojarzę, że po Gople pływa statek "Rusałka". Jest też rejs Kruszwica-ślesin najpierw Gopłem, a potem kanałem Warty do ślesina. Takiej przygody na rzece nie przeżyłem nigdy. Ekstra sprawa. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o kajaki to moje województwo jest naprawdę ciekawe. Są fajne do spływania Brda, Wda i Drwęca można wybierać. Jest też Kanał Bydgoski i inne rzeki, którymi jednak nie spływałem.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Łał!!! Masz gdzieś jakieś skany gazet z tego wydarzenia?PawelK pisze:Brat mojej babci w 1927 roku przepłynął razem z kolegami z Przemyśla do Gdańska.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna,
To była wyprawa opisywana w gazetach
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Mam w domu. Wrzucę jak wrócę.johny pisze:Łał!!! Masz gdzieś jakieś skany gazet z tego wydarzenia?PawelK pisze:Brat mojej babci w 1927 roku przepłynął razem z kolegami z Przemyśla do Gdańska.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna,
To była wyprawa opisywana w gazetach
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Koniecznie!PawelK pisze:Mam w domu. Wrzucę jak wrócę.johny pisze:Łał!!! Masz gdzieś jakieś skany gazet z tego wydarzenia?PawelK pisze:Brat mojej babci w 1927 roku przepłynął razem z kolegami z Przemyśla do Gdańska.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna,
To była wyprawa opisywana w gazetach
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
-
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 8891
- Rejestracja: 09 lip 2013, 18:42
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 50 razy
- Otrzymał podziękowań: 404 razy
Re: Przygody na miarę naszych możliwości. Wisła
Piekna wyprawa.
To kiedy z Krakowa ?PiTT pisze:Wisła. Królowa polskich rzek... Szacowne nabrzeża w Krakowie, warszawskie mosty.
- Eksplorator63
- Zlotowicz
- Posty: 1650
- Rejestracja: 16 maja 2016, 18:45
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 1 raz
- Otrzymał podziękowań: 7 razy
W szkole podstawowej byłem na takiej wycieczce Bydgoszcz Chełmno Grudziądz.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna, ale to musiały być lata 70-te. Obecnie kojarzę, że po Gople pływa statek "Rusałka". Jest też rejs Kruszwica-ślesin najpierw Gopłem, a potem kanałem Warty do ślesina. Takiej przygody na rzece nie przeżyłem nigdy. Ekstra sprawa. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o kajaki to moje województwo jest naprawdę ciekawe. Są fajne do spływania Brda, Wda i Drwęca można wybierać. Jest też Kanał Bydgoski i inne rzeki, którymi jednak nie spływałem.
-
- Zlotowicz
- Posty: 2634
- Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
- Podziękował;: 149 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
Czyli się potwierdza . Sam bym się wybrał, gdyby obecnie było to możliwe. A tak poza tematem jak zdrowie Eksplorator63?. Mam nadzieję, że jest już dużo lepiejEksplorator63 pisze:W szkole podstawowej byłem na takiej wycieczce Bydgoszcz Chełmno Grudziądz.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna, ale to musiały być lata 70-te. Obecnie kojarzę, że po Gople pływa statek "Rusałka". Jest też rejs Kruszwica-ślesin najpierw Gopłem, a potem kanałem Warty do ślesina. Takiej przygody na rzece nie przeżyłem nigdy. Ekstra sprawa. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o kajaki to moje województwo jest naprawdę ciekawe. Są fajne do spływania Brda, Wda i Drwęca można wybierać. Jest też Kanał Bydgoski i inne rzeki, którymi jednak nie spływałem.
- Barabasz
- Forowy Badacz Naukowy
- Posty: 3912
- Rejestracja: 25 sie 2015, 10:43
- Miejscowość: Antoninów
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 119 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
świetna wyprawa i relacja PiTT! Przygoda na całego.
Sam miałem to szczęście, że też całe życie mieszkam nad Wisłą i to nad bardzo dziką jej częścią. Dzięki dziadkowi, tacie i wujkom kiedyś zapalonym wędkarzom posiadaczom drewnianych łódek, spędziłem wspaniałe dni nad Wisłą, kapiąc się, pływając łódkami i statkami, wypoczywając, podziwiając i odkrywając ciekawą przyrodę i nadbrzeżne zakątki. Oczywiście częstym posiłkiem były ryby bezpośrednio złowione w rzecze. Też pamiętam często przepływające statki, barki z towarami. W Ciechocinku była przystań opisana w Wyspie Złoczyńców.
Obecnie także w miarę wolnego czasu przebywam nad Wisłą, czasami także pływam łódką ze znajomymi, podziwiając uroki Wisły czasami zwiedzając miedzy innymi stare wraki cały czas zalegające w rzecze, pamiętające minione działania wojenne. Spędzam wieczory przy ognisku nad brzegiem. Teraz po przeczytaniu serii PS mam dodatkową motywację by tam przebywać.
Uważam, że najciekawsza Wisła jest do Otłoczyna, czyli w do granicy dawnego zaboru rosyjskiego. Wisła tu jest dzika cały czas walcząca z brzegami, które wciąż się zmieniają, dużą ilością wysp łach i innych atrakcji (np. wraki). Wisła powyżej Otłoczyna jest już uregulowana przez prusaków jest dużo prostsza i mniej ciekawa.
Boję się, że teraz, władze zrealizują plany budowy zapory w tych okolicach i wszystko zepsują !!!!.
Cały czas spotykamy śmiałków, którzy na kajakach, tratwach, pontonach przepływają Wisłę. Spotkałem m.in. Janusza Kamińskiego, zdobywcy dwóch biegunów, który płynąc kajakiem obozował w miejscu które opisywał Nienacki. Mam też kolegę z Ciechocinka, który sam przepłynął z Krakowa do Gdańska kajakiem, inny pływa łódką nawet do Warszawy.
Tak więc Wisła nadal budzi w ludziach chęć przygody tak jak u Ciebie!
Sam miałem to szczęście, że też całe życie mieszkam nad Wisłą i to nad bardzo dziką jej częścią. Dzięki dziadkowi, tacie i wujkom kiedyś zapalonym wędkarzom posiadaczom drewnianych łódek, spędziłem wspaniałe dni nad Wisłą, kapiąc się, pływając łódkami i statkami, wypoczywając, podziwiając i odkrywając ciekawą przyrodę i nadbrzeżne zakątki. Oczywiście częstym posiłkiem były ryby bezpośrednio złowione w rzecze. Też pamiętam często przepływające statki, barki z towarami. W Ciechocinku była przystań opisana w Wyspie Złoczyńców.
Obecnie także w miarę wolnego czasu przebywam nad Wisłą, czasami także pływam łódką ze znajomymi, podziwiając uroki Wisły czasami zwiedzając miedzy innymi stare wraki cały czas zalegające w rzecze, pamiętające minione działania wojenne. Spędzam wieczory przy ognisku nad brzegiem. Teraz po przeczytaniu serii PS mam dodatkową motywację by tam przebywać.
Uważam, że najciekawsza Wisła jest do Otłoczyna, czyli w do granicy dawnego zaboru rosyjskiego. Wisła tu jest dzika cały czas walcząca z brzegami, które wciąż się zmieniają, dużą ilością wysp łach i innych atrakcji (np. wraki). Wisła powyżej Otłoczyna jest już uregulowana przez prusaków jest dużo prostsza i mniej ciekawa.
Boję się, że teraz, władze zrealizują plany budowy zapory w tych okolicach i wszystko zepsują !!!!.
Cały czas spotykamy śmiałków, którzy na kajakach, tratwach, pontonach przepływają Wisłę. Spotkałem m.in. Janusza Kamińskiego, zdobywcy dwóch biegunów, który płynąc kajakiem obozował w miejscu które opisywał Nienacki. Mam też kolegę z Ciechocinka, który sam przepłynął z Krakowa do Gdańska kajakiem, inny pływa łódką nawet do Warszawy.
Tak więc Wisła nadal budzi w ludziach chęć przygody tak jak u Ciebie!
Ostatnio zmieniony 19 paź 2018, 17:49 przez Barabasz, łącznie zmieniany 1 raz.
- Eksplorator63
- Zlotowicz
- Posty: 1650
- Rejestracja: 16 maja 2016, 18:45
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 1 raz
- Otrzymał podziękowań: 7 razy
Fan tomasie jest już dużo lepiej.Fan tomas pisze:Czyli się potwierdza . Sam bym się wybrał, gdyby obecnie było to możliwe. A tak poza tematem jak zdrowie Eksplorator63?. Mam nadzieję, że jest już dużo lepiejEksplorator63 pisze:W szkole podstawowej byłem na takiej wycieczce Bydgoszcz Chełmno Grudziądz.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna, ale to musiały być lata 70-te. Obecnie kojarzę, że po Gople pływa statek "Rusałka". Jest też rejs Kruszwica-ślesin najpierw Gopłem, a potem kanałem Warty do ślesina. Takiej przygody na rzece nie przeżyłem nigdy. Ekstra sprawa. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o kajaki to moje województwo jest naprawdę ciekawe. Są fajne do spływania Brda, Wda i Drwęca można wybierać. Jest też Kanał Bydgoski i inne rzeki, którymi jednak nie spływałem.
-
- Zlotowicz
- Posty: 2634
- Rejestracja: 30 lip 2018, 09:44
- Podziękował;: 149 razy
- Otrzymał podziękowań: 139 razy
No i superEksplorator63 pisze:Fan tomasie jest już dużo lepiej.Fan tomas pisze:Czyli się potwierdza . Sam bym się wybrał, gdyby obecnie było to możliwe. A tak poza tematem jak zdrowie Eksplorator63?. Mam nadzieję, że jest już dużo lepiejEksplorator63 pisze:W szkole podstawowej byłem na takiej wycieczce Bydgoszcz Chełmno Grudziądz.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna, ale to musiały być lata 70-te. Obecnie kojarzę, że po Gople pływa statek "Rusałka". Jest też rejs Kruszwica-ślesin najpierw Gopłem, a potem kanałem Warty do ślesina. Takiej przygody na rzece nie przeżyłem nigdy. Ekstra sprawa. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o kajaki to moje województwo jest naprawdę ciekawe. Są fajne do spływania Brda, Wda i Drwęca można wybierać. Jest też Kanał Bydgoski i inne rzeki, którymi jednak nie spływałem.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Pomyliłem się, wyprawa odbyła się w 1925 roku.
Ostrzegam, że gazeta, z której są wycinki była mocno nacjonalistyczna, z artykułów, które w niej czytałem wynika, że właściwie nienawidzili wszystkich - Żydów, Niemców, Rosjan i Ukraińców.
Skany są pobrane z Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej.
Ostrzegam, że gazeta, z której są wycinki była mocno nacjonalistyczna, z artykułów, które w niej czytałem wynika, że właściwie nienawidzili wszystkich - Żydów, Niemców, Rosjan i Ukraińców.
Skany są pobrane z Podkarpackiej Biblioteki Cyfrowej.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Re: Przygody na miarę naszych możliwości. Wisła
W nowym roku Musi być jednak nieco cieplej do biwakowania. Aby płynąć z Krakowa, trzeba naprawdę dużo czasu mieć. Według moich obliczeń, na podstawie wielu opisów tego typu wypraw, dla kajaka to ok. 14 dni, więc w moim wypadku normalny urlop. No i dochodzą do tego kwestie logistyczne. Jeżeli kajak z okolic Krakowa, to potem po spłynięciu trzeba go odwieźć, no i - w moim wypadku - wrócić. Jeżeli z Pomorza - trzeba go do Krakowa jakoś dotaszczyć. Dochodzi zatem kwestia zabrania auta i kierowca, który potem sam wróci. Rozwiązaniem jest kajak składany i podróż na południe np. pociągiem, ale jeszcze takiego nie kupiłem (choć planuję i szukam). W wyprawę w większym gronie z kolei trudno mi uwierzyć, bo trzeba mieć jednak nastawienie nieco surwiwalowe, a nie każdy to lubi. Nie będzie po drodze pól namiotowych jak nad nad jakąś Wdą, toalet, pryszniców itp. Stąd aktualne plany to jednak nieco krótszy dystans i rejs samotny lub +1.TomaszK pisze:Piekna wyprawa.To kiedy z Krakowa ?PiTT pisze:Wisła. Królowa polskich rzek... Szacowne nabrzeża w Krakowie, warszawskie mosty.
Niesamowita sprawa, przeczytałem opis ich podróży. Płynęli na łodziach żaglowo-wiosłowych, ciekawe jakich. To pozwoliło znacznie przyspieszyć podróż, dystans pokonali bardzo szybko. No ale wtedy Wisła była żeglowna, mieli też chyba wysoką wodę. Trasa z pewnością do powtórzenia i dziś.PawelK pisze:Brat mojej babci w 1927 roku przepłynął razem z kolegami z Przemyśla do Gdańska.Fan tomas pisze:Pitt, wiem, że kiedyś były wycieczki rzeczne z Bydgoszczy do Chełmna,
To była wyprawa opisywana w gazetach
Niestety, ja nie miałem takich możliwości. Masz pewnie sporo do opowiedzenia na ten temat, muszę pamiętać o tym przy następnym spotkaniu.Barabasz pisze:świetna wyprawa i relacja PiTT! Przygoda na całego.
Sam miałem to szczęście, że też całe życie mieszkam nad Wisłą i to nad bardzo dziką jej częścią. Dzięki dziadkowi, tacie i wujkom kiedyś zapalonym wędkarzom posiadaczom drewnianych łódek, spędziłem wspaniałe dni nad Wisłą, kapiąc się, pływając łódkami i statkami, wypoczywając, podziwiając i odkrywając ciekawą przyrodę i nadbrzeżne zakątki.
[...]
Cały czas spotykamy śmiałków, którzy na kajakach, tratwach, pontonach przepływają Wisłę. Spotkałem m.in. Janusza Kamińskiego, zdobywcy dwóch biegunów, który płynąc kajakiem obozował w miejscu które opisywał Nienacki. Mam też kolegę z Ciechocinka, który sam przepłynął z Krakowa do Gdańska kajakiem, inny pływa łódką nawet do Warszawy.
Tak więc Wisła nadal budzi w ludziach chęć przygody tak jak u Ciebie!
To moje pływanie to była taka malutka zajawka. Ja pływałem i pływam różnym sprzętem po różnych akwenach od wielu lat. Ale kiedyś Wisły nie traktowałem jako miejsca do pływania. Zresztą nad każdym jeziorem znajdziesz taki czy inny sprzęt pływający, nad morzem też, na małych rzekach kajaki, a na Wiśle w sumie nie ma. Czasem wędkarze. Stąd głód takiej wyprawy, dzięki której można zobaczyć trochę inny kawałek Polski. Wielu ludziom się to udało, choć nadal nie jest to zbyt popularne. Pewnie dlatego też atrakcyjne.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Niestety pewnie nie dowiemy się "wujek" zmarł w 1979 roku i nie wiem nic o ewentualnych zdjęciach z tej wyprawy. Z tamtych czasów są tylko zdjęcia rodzinne a mimo, że bracia mojej babci uprawiali wiele sportów w Czuwaju Przemyśl to mam tylko jedno zdjęcie z tego obszaru życia - drugi z braci był bramkarzem w drużynie piłkarskiej i takie zdjęcie mamy.PiTT pisze:Płynęli na łodziach żaglowo-wiosłowych, ciekawe jakich.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Dziękuję. To bardzo miłe.Yvonne pisze:Pittcie, Twój wpis jest tak doskonały, tak niesamowicie oddaje klimat przygody, o której marzyłeś i którą w pewnym stopniu udało Ci się przeżyć, że przeczytałam go dwa razy.
Od pierwszego słowa do ostatniego.
Trzeba przyznać, że potrafisz budować napięcie.
Piękna przygoda!!! Gratuluję i czekam na więcej Twoich wpisów
Kiedy myślałem o tym temacie, pasowała mi krótsza fraza, rytm, quasi-inkantacyjne powtórzenia. Ten krótki, praktycznie samotny rejs po Wiśle, to przeżycie jakoś tam dla mnie wyjątkowe. Miałem wątpliwości, czy wrzucić to do internetu.
Zwłaszcza o tej porze roku są to naprawdę niemal bezludne okolice. Klucze ptaków, krążące wysoko bieliki (chyba - muszę powiększyć sobie zdjęcia), słońce, szmer wody. Magia chwili.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Wspominałeś o SUPie. W tym roku jeden z kolegów przepłynął Drawę i Korytnicę na supie w jej najtrudniejszym miejscu. Parę razy w wodę wleciał, ale generalnie radził sobie bardzo dobrze. Na Wiśle podejrzewam nie ma takich niespodzianek, więc powinno być łatwiej.
Oczywiście wtedy obowiązkowa pianka, ale odchodzi Ci problem z wiezieniem ciężkiego kajaka.
Oczywiście wtedy obowiązkowa pianka, ale odchodzi Ci problem z wiezieniem ciężkiego kajaka.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Jedna łódź była płaskodenna wiosłowo-żaglowa - "Zbyszek", druga płaskodenna wiosłowa - "Pataorwuj".PiTT pisze:Płynęli na łodziach żaglowo-wiosłowych, ciekawe jakich. To pozwoliło znacznie przyspieszyć podróż,
Obie były samodzielnie zbudowane przez harcerzy w Przemyślu. Dziś dostałem spisaną na maszynie kiedyś przez brata mojej babci historię żeglarstwa przemyskiego.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Mój kolega pływa na supie, ma zresztą dwie sztuki, więc to jest sprzęt dla mnie dostępny. Zresztą już próbowałem. Jednak logistyka pływania na takim sprzęcie dłuższego odcinka np. Wisły musiałaby być zupełnie inna - kajak można jednak obładować, zabrać namiot, wyżywienie itp. Oraz ew. załoganta, np synaMysikrólik pisze:Wspominałeś o SUPie. W tym roku jeden z kolegów przepłynął Drawę i Korytnicę na supie w jej najtrudniejszym miejscu. Parę razy w wodę wleciał, ale generalnie radził sobie bardzo dobrze. Na Wiśle podejrzewam nie ma takich niespodzianek, więc powinno być łatwiej.
Oczywiście wtedy obowiązkowa pianka, ale odchodzi Ci problem z wiezieniem ciężkiego kajaka.
- PiTT
- Zlotowicz
- Posty: 934
- Rejestracja: 26 kwie 2017, 00:20
- Miejscowość: Gd./Tcz.
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 8 razy
Jeżeli wyczytasz tam jakieś ciekawostki, chętnie zerknę. Bardzo szybko pokonali tę trasę tymi łodziami, jestem pod wrażeniem.PawelK pisze:Jedna łódź była płaskodenna wiosłowo-żaglowa - "Zbyszek", druga płaskodenna wiosłowa - "Pataorwuj".PiTT pisze:Płynęli na łodziach żaglowo-wiosłowych, ciekawe jakich. To pozwoliło znacznie przyspieszyć podróż,
Obie były samodzielnie zbudowane przez harcerzy w Przemyślu. Dziś dostałem spisaną na maszynie kiedyś przez brata mojej babci historię żeglarstwa przemyskiego.
- Mysikrólik
- Zlotowicz
- Posty: 5306
- Rejestracja: 16 lip 2013, 14:37
- Tytuł: harcerz
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 19 razy
- Otrzymał podziękowań: 109 razy
Myślę że z Twoimi możliwościami adaptacyjnymi, bezpieczne zamontowanie namiotu i zabranie wyżywienia na supa nie stanowiłoby problemu. Gorzej z załogantem, który w dodatku jest tak "żywy" jak Psycholog.PiTT pisze: Jednak logistyka pływania na takim sprzęcie dłuższego odcinka np. Wisły musiałaby być zupełnie inna - kajak można jednak obładować, zabrać namiot, wyżywienie itp. Oraz ew. załoganta, np syna
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
Może płynąłby w wodzie na holu?Mysikrólik pisze:Myślę że z Twoimi możliwościami adaptacyjnymi, bezpieczne zamontowanie namiotu i zabranie wyżywienia na supa nie stanowiłoby problemu. Gorzej z załogantem, który w dodatku jest tak "żywy" jak Psycholog.PiTT pisze: Jednak logistyka pływania na takim sprzęcie dłuższego odcinka np. Wisły musiałaby być zupełnie inna - kajak można jednak obładować, zabrać namiot, wyżywienie itp. Oraz ew. załoganta, np syna