Aż mi ciarki przeszły...irycki pisze:My nocowaliśmy kiedyś "na dziko" niedaleko Markowych Szczawin. W nocy obudziliśmy się, bo coś łaziło w pobliżu, nawet parę razy dotknęło namiotu. Potem sobie poszło.
Rano w schronisku pracownicy pomstowali, że "znowu ten cholerny niedźwiedź do śmietników się dobrał!"
Dobrze, że nie wiedzieliśmy w nocy, że tu bywa niedźwiedź...
Być jak Pan Samochodzik
- Yvonne
- Moderator
- Posty: 13053
- Rejestracja: 09 lip 2013, 16:01
- Miejscowość: Bydgoszcz
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 6 razy
- Otrzymał podziękowań: 192 razy
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Tak jak już kiedyś wspominałem. Mój szczyt ekstrawagancji to nocleg (a właściwie noclegi) z tatą w samochodzie marki wartburg 353 W podczas naszej mazurskiej eskapady.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
To ja jednak jestem bardziej miejskim zwierzęciem. Nocowałem na Victoria Station w Londynie, na Milano Centrale i na lotnisku w Doha. Odsypiałem zarwaną noc w Hyde Parku i w Victoria Tower Gardens (obok budynków Parlamentu w Londynie) oraz w Zamku Sforzów w Mediolanie. Najbardziej ekstremalnym noclegiem miejskim był przedsionek kina w Brukseli. A w wakacje udało mi się spać na zapleczu obozowego namiotu (takiego wojskowego) w ośrodku, w którym nie byłem gościem ale namiot był pusty oraz... przykryty nadmuchanym pontonem na plaży.johny pisze:Mój szczyt ekstrawagancji to nocleg (a właściwie noclegi) z tatą w samochodzie marki wartburg 353
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Weź coś więcej napisz o tym, fajne historie!PawelK pisze:A w wakacje udało mi się spać na zapleczu obozowego namiotu (takiego wojskowego) w ośrodku, w którym nie byłem gościem ale namiot był pusty oraz... przykryty nadmuchanym pontonem na plaży.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Milady
- Zlotowicz
- Posty: 1437
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:49
- Miejscowość: Bezludna Wyspa
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 3 razy
A no spoko. To już jak chcecie. Ja niestety pod namiot zaczęłam jeździć dość późno i raczej takich historii z chęcią posłucham niż opowiem (chyba, że nocleg na Czarcim to mogę ).Nemsta pisze:Jeśli chcecie wspominać to zakładajcie osobny wątek, aby tylko nie było to na kilka postów, bo to mija się z celem. Mnie nie przeszkadza, że sobie ktoś powspomina wypady w las sprzed lat.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Czesio1 pisze:Ja dodam tylko słowami majora Wołczyka do porucznika Borewicza: "za coś tu pieniądze bierzesz" wiec działaj.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- Milady
- Zlotowicz
- Posty: 1437
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:49
- Miejscowość: Bezludna Wyspa
- Płeć: Kobieta
- Podziękował;: 0
- Otrzymał podziękowań: 3 razy
Proszę bardzo, na PW podam Ci konto do przelania premii.Czesio1 pisze:Dokładnie. Ja dodam tylko słowami majora Wołczyka do porucznika Borewicza: "za coś tu pieniądze bierzesz" wiec działaj.PawelK pisze:Milady, masz zgodę licencjodawcy i uprawnienia to przerzucajMilady pisze: A no spoko. To już jak chcecie.
- oldmalarz
- Zlotowicz
- Posty: 1046
- Rejestracja: 15 lis 2016, 12:26
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 59 razy
- Otrzymał podziękowań: 100 razy
ja pod namiotami nocowałem niezliczoną ilosć razy od 87 do 89 praktycznie co dwa trzy tygodnie przez trzy lata.. nalezałem do starszocharcerskiej druzyny ..wdsh MORRO gdzie co dwatygodnie jeżdziło sie na różne podnamiotowe polówki rds'y zloty rajdy itp szczególnie interesyjace były nocne biegi na orietacje które uwielbiałem kompas mapa latarka i z 5 - 10 kilometrów w głąb lasu.. jak sie wyskoczyło w trase o 10 w nocy to czasami dopiero powrót był nad ranem ... tam pokochałem wieczorne gitarowania przy ognisku...
z najdłłuższych to obóz wedrowny bieszczady 87 dwa tygodnie pod namiotem non top
bieszczady 88 tak samo i zlot na polach grunwaldu 88 dwa tygodnie non top pod namiotem wojskowym..
czas zrobił za mnie innego człowieka ale kiedys byłem "łazikiem" i harcerzem . moro nóż i plecak to było moje zamiłowanie...
z najdłłuższych to obóz wedrowny bieszczady 87 dwa tygodnie pod namiotem non top
bieszczady 88 tak samo i zlot na polach grunwaldu 88 dwa tygodnie non top pod namiotem wojskowym..
czas zrobił za mnie innego człowieka ale kiedys byłem "łazikiem" i harcerzem . moro nóż i plecak to było moje zamiłowanie...
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2017, 12:07 przez oldmalarz, łącznie zmieniany 5 razy.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Ja pierwszy raz wyjechałem samodzielnie (z kolegami z podwórka) pod namiot gdy miałem 15 lat. Wcześniej przez dwa tygodnie pracowałem u badylarza podwiązując goździki, żeby zarobić na wyjazd.
Wpierw był pociąg cały dzień przez Ełk dokądś, później PKS a później jeszcze kilka kilometrów na piechotę do Sztynortu. Teraz to jest skomercjalizowana baza dla żeglarzy, wtedy rudery i ruiny, a namiot można było rozbić gdzie się chciało. Niewiele więcej pamiętam
Sztynort i okoliczne miejscowości pamiętam lepiej bo przez lata jeździłem na obozy z Pałacu Młodzieży do Pieczarek, które leżą nad tym samym jeziorem - Darginem. Obozy były dobrze zorganizowane bo i baza była dobra - między innymi mieliśmy tam kajaki i żaglówki, więc w drugim tygodniu obozu często była grana trasa kajakiem do Sztynortu. Z krótszych tras pływaliśmy na wysepkę (nazywa się Poganckie Kępy ale wtedy chyba nie znałem tej nazwy) albo na poligon na południowym brzegu jeziora.
Wpierw był pociąg cały dzień przez Ełk dokądś, później PKS a później jeszcze kilka kilometrów na piechotę do Sztynortu. Teraz to jest skomercjalizowana baza dla żeglarzy, wtedy rudery i ruiny, a namiot można było rozbić gdzie się chciało. Niewiele więcej pamiętam
Sztynort i okoliczne miejscowości pamiętam lepiej bo przez lata jeździłem na obozy z Pałacu Młodzieży do Pieczarek, które leżą nad tym samym jeziorem - Darginem. Obozy były dobrze zorganizowane bo i baza była dobra - między innymi mieliśmy tam kajaki i żaglówki, więc w drugim tygodniu obozu często była grana trasa kajakiem do Sztynortu. Z krótszych tras pływaliśmy na wysepkę (nazywa się Poganckie Kępy ale wtedy chyba nie znałem tej nazwy) albo na poligon na południowym brzegu jeziora.
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- oldmalarz
- Zlotowicz
- Posty: 1046
- Rejestracja: 15 lis 2016, 12:26
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 59 razy
- Otrzymał podziękowań: 100 razy
WŁAśNIE !i też to tak pamietam... i to sprzyjało biwakom nie to co teraz ..PawelK pisze:, a namiot można było rozbić gdzie się chciało..
co drugi grał na gitarze ..a teraz.. ten klimat minął .. i młodzi nawet nie znają tego czaru
smaku tej przygody... idąc na szlaku w zeszłym roku gromada młodych "turystów" przechodzaca koło mnie zamiast podziwiac..połoniny sycić sie szlakiem ,górami, wzrok swoj wlepiali w smatrfony przy dźwiekach muzyki z tychże telefonów..upomnienia pana nauczyciela raczej nieskutkowały .. podejrzewam ze Pan samochodzik również dostał by białej gorączki..co zresztą juz opisywał lata temu ..a w dzisiejszych czasach ..chyba by dostał zawału...
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Kolejny wyjazd, ten o którym wspominałem wcześniej to wyjazd rok później właśnie do Pieczarek. Stwierdziłem, że sam obóz to za mało i po obozie, znów z kumplami z podwórka, pojechaliśmy nad Dargin. Pociąg do Giżycka, PKS do Pieczarek i spacer nad jezioro. W tym czasie funkcjonowały obok ośrodka dwa pola namiotowe - jedno komercyjne (teraz to się nazywa Sunny Camp), gdzie był sklepik, prysznice, jakaś wypożyczalnia kajaków i takie tam... oraz drugie, z drugiej strony ośrodka PM, nazywane Koczowisko - tutaj opłaty za robicie namiotu pobierał leśniczy (teraz to się nazywa Biwak u Bogusia). Byliśmy w cztery osoby a namiot mieliśmy dwójkę, więc naturalnym było, że co jakiś czas ktoś nocował poza namiotem Właśnie dlatego pierwszą noc spędziłem na łóżku polowym w ośrodku Pałacu, na zapleczu któregoś z namiotów niezasiedlonego obozu... problem w tym, że chyba zaspałem i później musiałem przemykać się pomiędzy obozowiczami żeby umknąć z terenu... Dlatego następną taką noc spędziłem pod nadmuchanym pontonem. Niestety to też nie był optymalny pomysł, bo wprawdzie powietrze było ze względu na dulki, które opierały się o ziemię, ale i tak obudziłem się zlany potem, bo zwyczajnie powierzchnia pontonu nie była oddychająca
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- oldmalarz
- Zlotowicz
- Posty: 1046
- Rejestracja: 15 lis 2016, 12:26
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 59 razy
- Otrzymał podziękowań: 100 razy
my lubiliśmy "głeboki" las.. nocowanie "na szlaku" ..racze omijalismy pola namiotowe i campingi .(tak jak Pan samochodzik ). to jest cos wspniałego nocne odgłosy lasu zapach drzew budzisz sie razem ze słoncem ..spisz tam gzie sie zatrzymasz...
ech czasy najpiekniejsze w moim zyciu..
a teraz żeby wejsć na szlak trzeba wykupić bilecik jak sie o tym dowiedziałem to zdebiałem... :shock:
ech czasy najpiekniejsze w moim zyciu..
a teraz żeby wejsć na szlak trzeba wykupić bilecik jak sie o tym dowiedziałem to zdebiałem... :shock:
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2017, 14:55 przez oldmalarz, łącznie zmieniany 2 razy.
- PawelK
- Moderator
- Posty: 6423
- Rejestracja: 27 lip 2013, 10:25
- Podziękował;: 217 razy
- Otrzymał podziękowań: 152 razy
- Kontakt:
Kolejny wariacki (patrząc z dzisiejszej perspektywy) to wyjazd na pierwszym roku studiów. Kwiecień 1986 jedziemy w Bieszczady. Standardowo, w tamtych czasach, pociąg na koniec świata (tzn. do Sanoka), później PKS jeszcze dalej i wędrówka. Szczytami aby na noc zejść do najbliższej miejscowości na nocleg - noclegi prosto - za przerzucenie siana lub porąbanie drewna pozwalano nam przespać się w stodole i umyć w wodzie ze studni, wrzątek na herbatę i miejscówka żeby gdzieś usiąść. Tras nie pamiętam, to co mi utkwiło w pamięci to kawałek - Krempna, świątkowa, Nieznajowa. W Nieznajowej z resztą część znajomych ze studiów 'pozostała' do dziś. Tam bowiem zatrzymaliśmy się, za zgodą właściciela, w opuszczonym domu na skraju wioski. Tak się im spodobało, że... kupili ten domek i od 1989 działa tam schronisko turystyczne http://www.nieznajowa.obozy.pl Oczywiście jest tam teraz (po 30 latach) mnóstwo nowych osób, ale cały czas znam parę ważnych osób
To co pamiętam jeszcze to robienie obiadów na ognisku - zupa z mięskiem z puszek przyprawiana liśćmi pokrzywy i... informacja, gdy zeszliśmy do cywilizacji o wybuchu w Czarnobylu. Ostatni etap to powrót przez Częstochowę, gdzie akurat były jakieś imprezy studenckie na Jasnej Górze ale to co bardziej pamiętam, to to, że aby się przespać poszliśmy do kina na Amadeusza. To był dobry film bo trwał prawie 3 godziny
To co pamiętam jeszcze to robienie obiadów na ognisku - zupa z mięskiem z puszek przyprawiana liśćmi pokrzywy i... informacja, gdy zeszliśmy do cywilizacji o wybuchu w Czarnobylu. Ostatni etap to powrót przez Częstochowę, gdzie akurat były jakieś imprezy studenckie na Jasnej Górze ale to co bardziej pamiętam, to to, że aby się przespać poszliśmy do kina na Amadeusza. To był dobry film bo trwał prawie 3 godziny
Za oknem skoro świt Kilimandżaro...
- Czesio1
- Administrator
- Posty: 16445
- Rejestracja: 07 lip 2013, 14:00
- Tytuł: Ojciec Prowadzący
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 423 razy
- Otrzymał podziękowań: 211 razy
No i to jest piękne! Wspaniałe przygody. Pogratulować PawełPawelK pisze:Kolejny wariacki (patrząc z dzisiejszej perspektywy) to wyjazd na pierwszym roku studiów. Kwiecień 1986 jedziemy w Bieszczady. Standardowo, w tamtych czasach, pociąg na koniec świata (tzn. do Sanoka), później PKS jeszcze dalej i wędrówka. Szczytami aby na noc zejść do najbliższej miejscowości na nocleg - noclegi prosto - za przerzucenie siana lub porąbanie drewna pozwalano nam przespać się w stodole i umyć w wodzie ze studni, wrzątek na herbatę i miejscówka żeby gdzieś usiąść. Tras nie pamiętam, to co mi utkwiło w pamięci to kawałek - Krempna, świątkowa, Nieznajowa. W Nieznajowej z resztą część znajomych ze studiów 'pozostała' do dziś. Tam bowiem zatrzymaliśmy się, za zgodą właściciela, w opuszczonym domu na skraju wioski. Tak się im spodobało, że... kupili ten domek i od 1989 działa tam schronisko turystyczne http://www.nieznajowa.obozy.pl Oczywiście jest tam teraz (po 30 latach) mnóstwo nowych osób, ale cały czas znam parę ważnych osób
To co pamiętam jeszcze to robienie obiadów na ognisku - zupa z mięskiem z puszek przyprawiana liśćmi pokrzywy
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
W rzeczy samej, wspaniałe przygody!Czesio1 pisze:No i to jest piękne! Wspaniałe przygody. Pogratulować PawełPawelK pisze:Kolejny wariacki (patrząc z dzisiejszej perspektywy) to wyjazd na pierwszym roku studiów. Kwiecień 1986 jedziemy w Bieszczady. Standardowo, w tamtych czasach, pociąg na koniec świata (tzn. do Sanoka), później PKS jeszcze dalej i wędrówka. Szczytami aby na noc zejść do najbliższej miejscowości na nocleg - noclegi prosto - za przerzucenie siana lub porąbanie drewna pozwalano nam przespać się w stodole i umyć w wodzie ze studni, wrzątek na herbatę i miejscówka żeby gdzieś usiąść. Tras nie pamiętam, to co mi utkwiło w pamięci to kawałek - Krempna, świątkowa, Nieznajowa. W Nieznajowej z resztą część znajomych ze studiów 'pozostała' do dziś. Tam bowiem zatrzymaliśmy się, za zgodą właściciela, w opuszczonym domu na skraju wioski. Tak się im spodobało, że... kupili ten domek i od 1989 działa tam schronisko turystyczne http://www.nieznajowa.obozy.pl Oczywiście jest tam teraz (po 30 latach) mnóstwo nowych osób, ale cały czas znam parę ważnych osób
To co pamiętam jeszcze to robienie obiadów na ognisku - zupa z mięskiem z puszek przyprawiana liśćmi pokrzywy
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2767
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 84 razy
- Otrzymał podziękowań: 145 razy
My używaliśmy koher spirytusowy lub - wersja hardkor - radziecki tzw. "handgranat", czyli palniczek benzynowy. Hardkor to był dlatego, że palniczki te czasami lubiły się palić niezupełnie w tym miejscu w którym powinnyPawelK pisze:Tia. Teraz byście spróbowali rozpalić ognisko przy ścieżce w górach żeby obiad ugotować...
A zapach plecaka, w którym wylała się benzyna - bezcenne
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
haha, my wtedy z tatą rozpalilismy ognisko w samym środku lasu, nad jeziorem!PawelK pisze:Tia. Teraz byście spróbowali rozpalić ognisko przy ścieżce w górach żeby obiad ugotować...
Spróbuję poskanować zdjęcia w domu, to coś wrzucę.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- irycki
- Zlotowicz
- Posty: 2767
- Rejestracja: 22 cze 2016, 12:05
- Tytuł: Pan Motocyklik
- Miejscowość: Legionowo
- Podziękował;: 84 razy
- Otrzymał podziękowań: 145 razy
A mi gdzieś zdjęcia poginęły, tyle ich miałem...
Zostały jakieś nieliczne. Mam negatywy, może kiedyś dam do zeskanowania. Kiedyś cz-b sam robiłem, ale nie mam już sprzętu i ochoty, a nawet gdybym miał, to skąd odczynniki?
Zostały jakieś nieliczne. Mam negatywy, może kiedyś dam do zeskanowania. Kiedyś cz-b sam robiłem, ale nie mam już sprzętu i ochoty, a nawet gdybym miał, to skąd odczynniki?
Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
Moje fotoszopki (aktualiz. 13.11.2022)
.
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
Juz to wrzucałem ale może ktoś nie widział... Nie zapomniane czasy!
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 324985.jpg medium=http://s10.postimg.org/5c9eqjf7d/T_R_2.jpg large=http://s10.postimg.org/5c9eqjf7d/T_R_2.jpg group=54755][/gimg]
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 326899.jpg medium=http://s10.postimg.org/ajdjls1bd/T_R_3.jpg large=http://s10.postimg.org/ajdjls1bd/T_R_3.jpg group=54755][/gimg]
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 324985.jpg medium=http://s10.postimg.org/5c9eqjf7d/T_R_2.jpg large=http://s10.postimg.org/5c9eqjf7d/T_R_2.jpg group=54755][/gimg]
[gimg small=http://pansamochodzik.org.pl/przygoda/i ... 326899.jpg medium=http://s10.postimg.org/ajdjls1bd/T_R_3.jpg large=http://s10.postimg.org/ajdjls1bd/T_R_3.jpg group=54755][/gimg]
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
- johny
- Moderator
- Posty: 11667
- Rejestracja: 09 lip 2013, 14:30
- Miejscowość: Łódź
- Płeć: Mężczyzna
- Podziękował;: 250 razy
- Otrzymał podziękowań: 207 razy
No tak jakoś wychodzi... A ten drugi to kolega, który był z nami w Zantyrze!Milady pisze:johny, Ty jesteś tym wyższym chłopcem?
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2017, 11:50 przez johny, łącznie zmieniany 1 raz.
POLEXIT!
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...
... To live is to die... - Cliff Burton
volenti non fit iniuria!
When you walk through a storm, Hold your head up high, And don`t be afraid of the dark. At the end of a storm, There`s a golden sky...