[W imieniu zbychowca]
Postanowiłem ugryźć problem z trochę innej strony i spróbować zanalizować książkę z założeniem, że autor opisywał w "Wyspie Złoczyńców" realne miejsca (przede wszystkim dotyczy to ukształtowania terenu). I, tak jak Nietajenko et consortes rysują nam wspaniałą mapę koryta Wisły i umiejcowionego nieopodal Antoninowa, ja chcę dołożyc do tego swoje trzy grosze i spróbować odpowiedzieć na pytanie, w jakiej okolicy Polski Wisła ma takie ukształtowanie.
Szczerze mówiąc trudno mi uwierzyć, że opisy rejsu Wisłą na początku powieści to tylko czysty wymysł. Tak dokładnie wymienia Nienacki która odnoga prowadzi głównym nurtem, zaznacza drobne na pozór ale wiele mówiące szczegóły jak typy roślinności na brzegu. W szczególności poniższy fragment jest najeżony szczegółami, czy to może być jedynie licentia poetica?
"Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy znalazłem się w miejscu, w którym Wisła rozdzielała się na kilka odnóg, opływających porośnięte krzakami wysepki. (...)
Skręciłem w najszerszą z odnóg, gdyż przypuszczałem, że te, które minąłem, nie posiadały nurtu i były po prostu zatokami głęboko wrzynającymi się w ląd. Wkrótce szeroka odnoga podzieliła się na dwie węższe, z obydwu stron obrośnięte trzcinami i krzakami wikliny, które zasłaniały brzegi. Skręciłem tym razem w odnogę pierwszą na lewo, aby znaleźć się bliżej miasteczka. (...)
Płynąłem więc dalej, a ponieważ robiło się wciąż ciemniej i ciemniej, na powrót zapaliłem silnik "sama". Moim oczom ukazał się jeszcze jeden zakręt i nagle roztoczyło sią przede mną ogromne, zdające się nie mieć drugiego brzegu rozlewisko głównego nurtu Wisły. Jej drugi brzeg, zapewne bardzo oddalony, tonął już w ciemnościach nocy. Ale po mojej lewej ręce, tuż u krańca trzcin zarastających odnogę, bielał w mroku długi, piaszczysty cypel.
Tutaj - zdecydowałem. I przybiłem do główki cypla. Wyciągnąłem samochód na brzeg do połowy, pozostawiając tylne koła w wodzie, i przespacerowałem się po piasku w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na postawienie namiotu. Pod nogami chrzęścił mi biały żwir wymyty przez wodę. U nasiady cypla zaczynał się brzeg rzeki, nieco wspinający sią ku górze i porośnięty murawą. Brzeg piął się potem coraz wyżej i wyżej, aż do skraju lasu.
Podobało mi się tutaj. Wisła - szeroka i pomarszczona przez lekki wiatr - dawała złudzenie jakiejś ogromnej wodnej przestrzeni. Spojrzenie biegło po srebrzystoniebieskiej toni aż do dalekiego brzegu porośniętego wikliną. Z prawej strony znajdowała się wyspa, którą oddzielała od lądu odnoga rzeczna. Druga wyspa znajdowała się po lewej stronie, gdyż zaraz za cyplem w dół rzeki znowu widziało się wejście do jakiejś zatoczki lub także odnogi.
Zanim rozpaliłem maszynkę spirytusową i przyrządziłem sobie śniadanie, przespacerowałem się jeszcze aż na wysoki brzeg rzeki, gdzie na wzgórzu rósł wysoki las. Stwierdziłem, że las kończy się w tym miejscu. Gdy stanęło się na szczycie wzgórza, po prawej ręce miało się gęstwinę leśną, a po lewej ogromną perspektywę uprawnych pól, spokojnie zbiegających po lekkiej pochyłości ku miasteczku odległemu stąd o przynajmniej dwa i pół kilometra. Miasteczko kryło się wśród zieleni drzew, ponad które wystrzelała czerwona, spiczasta wieża kościoła.
- To jest miasteczko Antoninów — wnioskowałem."
Dokonajmy wstępnej analizy tego fragmentu:
Po pierwsze: "Płynąłem więc dalej, a ponieważ robiło się wciąż ciemniej i ciemniej, na powrót zapaliłem silnik 'sama'". - co oznacza, że wcześniej to nurt rzeki niósł samochód. Czyli Tomasz wpłynął z nurtem rzeki na jakieś duże rozlewisko Wisły. Mamy także długi, piaszczysty cypel po lewej stronie (płynąc z nurtem). Rozlewisko musiało być bardzo spore (ledwo widoczny przeciwny brzeg).
Mamy dość charakterystyczne usytuowanie wysp (lub cypli, jak wnioskuje Tomasz). Mamy czerwony kosciółek ze spiczastą wieżą w miasteczku. Wiemy też, że jest to miasteczko, czyli coś większego niż wioska.
Na początek wystarczy. Mamy całe mnóstwo poszlak. Bierzemy mapę satelitarną okolic Włocławka/Ciechocinka i szukamy dużego rozlewiska z wieloma wysepkami w okolicy. I tu klops (lub kotlet, jak mawiał pan Petersen). W tamtych okolicach bowiem nie ma tak ukształtowanego sporego rozlewiska Wisły. Jest wprawdzie zalew Włocławski, ale tam prawie nie ma wysp, brzeg jest niski i nie ma piaszczystych cypli.
Zdj. 1. Zalew Włocławski - stan obecny
Ale zaraz zaraz.. czy zawsze musiało tak być? Do rozwiązania zagadki potrzebny nam jest jeszcze jeden ważny szczegół z pierwszego rozdziału książki:
"Zadziwiająca przygoda, jaką przeżyłem na Wyspie Złoczyńców, zapukała do mnie pod koniec czerwca 1961 roku."
Akcja dzieje się w 1961 roku. Zalewu Włocławskiego jeszcze wtedy nie było.
Ze strony opisującej Zalew Włocławski (gosciniec.pttk.pl/18_2005/index.php?co=108) dowiadujemy się między innymi, że:
"Był budowany niemal równolegle z Płocką Petrochemią, od roku 1961."
"Stopień Włocławek, który nadał nazwę Zalewowi Włocławskiemu, spiętrzył rzekę około 11 metrów."
Jak wyglądała wtedy (przed budową stopnia wodnego) Wisła w tamtych okolicach? Z pomocą przychodzą nam stare przedwojenne mapy z lat 1919-39:
Zdj. 2. Zalew Włocławski - stan z 1919-1939
Zdj. 3. Zalew Włocławski - stan z 1919-1939
Zdj. 4. Zalew Włocławski - stan z 1919-1939
Zdj. 5. Zalew Włocławski - stan z 1919-1939
Jaki obraz ukazuje nam się po przestudiowaniu map? (aż się łezka w oku kręci, jak dawno nie oglądałem prawdziwej mapy).
Płytka, szeroko rozlana rzeka. Mnóstwo wysp i wysepek, wielkie piaszczyste łachy i cyple. Strome brzegi (to one pozwoliły na spiętrzenie wody o 11 metrów bez konieczności zalania ogromnych obszarów). Krajobraz jak żywo z opisów Nienackiego.
Nasze rozlewisko z całą chmarą wysepek i cypli mamy na zdjęciach 2-5. Szczególnie ciekawe są 3 i 4. Przyjmując hipotezę, że PS wpłynął na rozlewisko z prądem rzeki, jego lądowanie byłoby gdzieś w okolicy Nowej Wsi (prawy dolny róg na zdjęciu 4). Trzeba pamiętać, że zauważył on najpierw parę wysepek (lub cypli, bo nie widział czy odnogi kończą się ślepo), a dopiero potem wypłynął na rozlewisko.
Jeżeli jednak odrzucimy założenie, że PS płynął z prądem rzeki, to otwierają się całkiem nowe możliwości. Przechodząc ze zdjęcia 3 na zdjęcie 4 mijamy po drodze charakterystyczne ułożenie wysepek a potem wpływamy na rozlewisko, po lewej mamy stromy brzeg i parę możliwości. Brakuje tylko dużego piaszczystego cypla. Tu chyba musimy znów przyjąć, że Nienacki zlepiał różne elementy krajobrazu w jakąś całość w sobie wiadomym celu (a może po to, żeby późniejszym badaczom utrudnić zadanie, kto go tam wie). Piaszczyste cyple mamy bowiem głównie po lewej stronie z biegiem rzeki (dół na zdjęciach), a wysoki brzeg głównie po prawej (góra na zdjęciach). Mamy też kilka miasteczek nad brzegami Wisły w tej okolicy, które mogłyby kandydować do miana Antoninowa, jak na przykład Nowy Duninów:
Zdj. 6. Nowy Duninów
Czyż nie jest znajomy ten widok czerwonego kościółka ze spiczastą wieżą? Jest to też miejscowość turystyczna, może i tam Nienacki swego czasu gościł? Swoją drogą coraz bardziej mnie intryguje ten Nowy Duninów. Po raz kolejny na niego napotykam przy okazji poszukiwań pierwowzoru Antoninowa, tym razem przychodząc kompletnie innym szlakiem. Może coś jest na rzeczy?
W rozpatrywaniu kandydatur różnych miasteczek trzeba też pamiętać o zniszczeniach, jakie poczyniła wojna. To, że jakaś wioska jest na tych starych mapkach, nie oznacza, że była ona tam po wojnie.
Zapraszam do dyskusji, wertowania mapek (może macie jakieś swoje, dokładniejsze?) i dzielenia się przemyśleniami. Nie chciałbym narzucać wniosków, moim celem było raczej podzielenie się obserwacją, że tereny zalane przez stopień wodny we Włocławku są dość mocno podobne do tych opisywanych w książce. Zatem do dzieła, badacze! Antoninów nadal czeka na swego odkrywcę!